niedziela, 21 listopada 2010

ciągle żyję ;)

Chciałabym przeprosić moich wiernych fanów ;) za długą ciszę, ale ten tydzień mnie wykończył i nie miałam siły na pisanie. Szaleństwo zaczęło się w poniedziałek - o 10 agencja zadzwoniła do mnie, że mam match, a dwie godziny później miałam już bilet z Chicago do Philadelphi na następny dzień. Cały dzień spędziłam z Aleli, więc pakowałam się w nocy (rycząc, że już jej nie zobaczę :( ) i rano hostka zawiozła mnie na lotnisko O'Hara w Illinois. Dzieci nawet się nie pożegnały, hostka wymamrotała "bye" wykonując przy tym gest ręką, który mógł być: a) pomachaniem; b) zwolnieniem ze służby niewolnika. Samolot miałam mieć o 13. Zepsuł się. Podstawili mniejszy. Zabrakło miejsca dla 20 osób. W tym dla mnie. Rezultat: dostałam 500$ dolarów na bilety American Airlines (a więc wakacje będę miała prawie za free ;) i dotarłam do Philadelphi o 1 w nocy. W dodatku była straszna burza i przez 20 minut rzucało samolotem jak wagonikiem w Six Flags :/.

Ale teraz jestem w domu. Naprawdę jestem w stanie nazwać to miejsce domem. Czuję się tutaj... szczęśliwa. Bezpieczna. I ciepło mają ;) Spędzam z nimi mnóstwo czasu i póki co baaaardzo ich lubię. Teraz mam życie jak z operskich ulotek - wspólne posiłki, wspólne movie night itp.I Pennsylvania jest taka piękna. O wiele ładniej tutaj niż w IL. I żadnych skunksów lol Kto by pomyślał, że brytyjska rodzina (nie wiem co moja ex jędza wymyśliła, że są z RPA) o hinduskich korzeniach będzie taka ciepła i dobra. Czuję jakbym wygrała los na loterii. Ale zawsze wiedziałam, że jestem urodzonym szczęściarzem haha... Wykupili mi członkostwo w ich siłowni YMCA, więc mam zamiar zacząć jakieś klasy w weekend - może taniec albo cóś ;) Teraz módlmy się, aby nie było to tylko mylne pierwsze wrażenie.
Jeszcze pochwalę się moim dziełem - moje dzieci powiedziały, że zrobiłam najlepsze mufinki jakie kiedykolwiek jadły  lol
Poza tym mam nowe bejbi - nowego ślicznego Canona zakupionego jeszcze w IL - taka pamiątka ;)

I wiecie, myślę o tym coby zakończyć znajomość z R. Mam już... dość. Poza tym boję się, że spotkanie na żywo zrujnuje ten piękny obraz, który mam w głowie. Chcę go zawsze pamiętać takiego jak teraz. Na zawsze będzie związany z moim życiem w Chicago, ale teraz zaczynam nowy etap i może pora się pożegnać.

Od teraz postaram się powrócić do mojego regularnego pisania cobyś droga rodzino wiedziała co u mnie, bo na Skypa nie mam czasu wcale teraz ;)

4 komentarze:

  1. Hmm, to wszystko zależy od Ciebie...
    Ja bym jednak na Twoim miejscu spotkała się ten jeden raz: jeśli nawet nie okaże się taki, jak go sobie wymarzyłaś, to raczej nie zepsuje to bardzo ogólnego wrażenia i wciąż go będziesz pamiętać za to wsparcie... A jak jednak będzie miło? Wtedy już różnie może być...

    Chyba, że Ty się boisz w nim zakochać "na dobre" i zaangażować w ten związek... znam co prawda Cię tyle, ile z Twojego blogu, nie wiem jaki ogółem masz charakter więc trudno mi doradzić ;)

    Rób to, co będziesz uważać za słuszne, ja i tak trzymam za Ciebie kciuki, bo najważniejsze jest to, żebyś była szczęśliwa ;)

    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. mi tez sie wydaje, ze powinnas sie z nim spotkac.. jesli bedzie inny to zawsze mozesz mu podziekowac za wszystko i zakonczyc blizsza znajomosc i pozsotac znajomumi..;)
    a wydaje mi sie, ze R. to taki ksiaze z bajki ;) no bo ktory koles sie tak dlugo stara o wzgledy dziewczyny.. i godzi sie na zwiazek na odleglosc tylko po rozmowach na skype ;)a teraz masz blizej do neigo ;)
    ale zorbisz jak bedziesz chciala ;D
    ciesze sie, ze zadomowilas sie juz u nowej famili ;)
    a twoja ex hostka dzika babka..
    aaa i chce wiecej wpisow ;D luuubie twego bloga panno E. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ahh doczekalam sie ;D heh
    bo wiesz, my uzaleznieni chcemy wiecej i wiecej ;P
    Powtorze sie, ale patrzac na sytuacje z boku, tez moze sprobowalabym sie spotkac prznajmniej raz? Przynajmniej bedzie uzasadnienie dla 'zerwania'.. A moze dlatego teraz czujesz sie tym przytloczona, bo masz duzo pracy i tak naprawde mniej problemow? Pisalas, ze nie wytrzymalabys z ex-hostka gdyby nie R. Moze warto 'dac mu' chociaz t jedno spotkanie? ;)

    Opisz jak okolica, nowi znajomi etc ;)

    Trzymam kciuki bez wzgledu na wszystko ;)

    judd

    OdpowiedzUsuń
  4. pamiętaj tylko, że nie wykorzystane okazje mszczą się na nas najbardziej.

    annika :)

    OdpowiedzUsuń