poniedziałek, 1 listopada 2010

rozwód - prolog ;)

Jak wiecie dzisiaj miał nastąpić moment prawdy i konfrontacji z moją szaloną hostką. Bałam się tego piekielnie. Nawet napisałam maila do LCC czy mogę podjechać do niej rano i dostać radę jak rozmawiać z tą wariatką i nie być narażonym na rzut talerzem we mnie ;) (uwierzcie mi, ona jest do tego zdolna, ale oczywiście nie napisałam tego w mailu lol). Jakież było moje zdziwienie, gdy nawiedziła mnie rano (hostka znaczy się) z bananem na twarzy i oznajmiła, ze to ona zabierze Małą do szkoły i że chce ze mną później porozmawiać. Ja na to, z równie wielkim bananem na twarzy hehe..., spytałam: "czy o tym, że to jednak nie działa?" (tutaj wielka nadzieja w głosie...). Ona (banan, wbrew prawom fizyki, wzrasta): "Tak!" haha... a później miałyśmy bardzo miłą, pełną uśmiechów i grzecznych słówek konwersację o tym jak to Mała nadal mnie nie lubi i jest przez to nieszczęśliwa, a kiedy ona jest nieszczęśliwa, moja hostka jest nieszczęśliwa. I że jestem bardzo miła, że Młody mnie lubi, że wszystko jest ok, ale Mała... I że będzie musiała zmienić agencję, bo w mojej nie mają żadnych dziewczyn z Czech, a jej współpraca układa się tylko z Czeszkami (pewnie dlatego, że pozwalają się traktować jak niewolnice ;) i jak to żałuje, że moja agencja nie powiedziała jej o braku Czeszek ZANIM ZAPŁACIŁA ZA MNIE 7000 $. Haha... myślałam, że umrę ze śmiechu. Matko, a myślałam, że niewolnictwo w USA zniesiono ;). Wracając do sedna - jutro wieczorem ma przyjechać LCC i podpiszemy nasze papiery rozwodowe, w środę pewnie zadzwoni do mnie Boston i umieszczą mnie w bazie operek (powrót na ścianę płaczu chlip, chlip... ;) i od tego czasu mam 2 tygodnie na znalezienie nowej "perfect" family (choć jak dla mnie wystarczy, żeby byli z New Jersey ;). 

Czuję... straszną ulgę. Wczoraj spędziłam dzień z dziewczynami z mojego clustera i jedna powiedziała mi, że znała Małpę (tą Czeszkę, która zatruła mi życie ;) i że nawet moja LCC mówiła do niej, że jej host rodzina zaharowuje ją jak konia (no w końcu moja hostka za nią też zapłaciła, czyż nie? ;). Poza tym robi się zimno i muszę stąd uciec zanim zamarznę (bo nie mają tutaj grzejników elektrycznych, a hostka powiedziała, że zacznie ogrzewać dom jak spadnie śnieg :/).

Poza tym dzisiaj znalazłam po sklepem 200 dolarów! To musi być dobry znak, że mój anioł stróż mnie nie opuścił ;) I to że ona sama powiedziała o tym rematchu - jestem urodzoną szczęściarą haha... Listopad zawsze był moim ulubionym miesiącem (dla niewtajemniczonych - w piątek mam urodziny, datki mile widziane ;)

5 komentarzy:

  1. powodzenia w rematchu i trzymaj sie dzielnie :)

    niewolnictwu mowimy NIE !

    kasia z FB :)

    OdpowiedzUsuń
  2. >>Nawet napisałam maila do LCC

    Pewnie LCC zadzwoniła do hostki?

    --

    Nie wiem czy to stosowna uwaga zważywszy na okoliczności ale to jest mega zabawny wpis :D.

    OdpowiedzUsuń
  3. nie, moja hostka zadzwoniła do mojej LCC w sprawie rematchu już w piątek (a ja napisałam tego maila wczoraj), ale jest tak troskliwa, że nie chcąc psuć mi Halloween, powiedziała mi dopiero dzisiaj ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. notka faktycznie wywoluje usmiech.. ale to zasluga zdolnosci pisarskich Ell :D uwielbiam ! ; )

    co do rematchu mam nadzieje ze NJ wypali.. a jak cos zapraszam do Cali ;) choc trzymam mocno mocno ciuki za NJ !! Trzymaj sie dzielnie dziewczyno ! :*

    a co smieszne, ja dzis z moimi mialam rozmowe o zostaniu na drugi rok. i z ich strony euforia :o wiec nosi mnie ze szczescia ! ; )

    OdpowiedzUsuń
  5. ;)) ja też trzymam kciuki ;))
    judd

    OdpowiedzUsuń