Tak wiec bostonska rodzina zniknela z mojego konta, a pojawila sie nastepna. Tym razem Los Angeles, California. Tak, wiem. Chcialoby sie krzyczec - LA! LA! LA! ;) Ale jako operka po przejsciach nie dam sie juz zwiesc na ladna fasade. Poczekamy, zobaczymy.
No dobra, przyznaje - wszystko we mnie krzyczy LA! LA! LA! hehe... Jakby sie to pieknie ulozylo - za pieniadze CC zwiedzilabym 3 rozne rejony USA ;)
Jutro wieczorem wyjezdzam do NYC na weekend (swiatowa sie zrobilam, czyz nie? ;), ale moje mysli i modlitwy bede skierowane do Californi - "zadzwoncie, zadzwoncie... prosze, prosze, prosze" - moze i uboga to modlitwa, alez ile w niej zaru! ;)
haha, no i wykrakalas ;) jestem ciekawa jak sie to rozwinie ;) :D
OdpowiedzUsuńahh, California :D Trzymam kciuki żeby zadzwonili!
OdpowiedzUsuńsłońce świeci nad nami,ogrzewa nasze ciałka promieniami:P będę mieszkać od LA z jakieś 30 min także trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńsuuuper! trzymam kciuki ;)
OdpowiedzUsuńjudd