poniedziałek, 30 maja 2011

no i po weekendzie

Ach, co za dobry weekend... Pogoda boska - codziennie ok. 30 stopni, slonce, NYC... Dziwne to miasto. Kiedy pierwszy raz je zobaczylam 3 lata temu, nie podobalo mi sie wcale. Na wycieczce CC latem mialam mieszane uczucia. Wrocilam na pare dni podczas swiat Bozego Narodzenia i dostrzeglam w nim cos. A w ten weekend... Cos mnie zaczelo fascynowac w Nowym Yorku. Nie wiem dlaczego, moze wynika to z faktu, ze juz znam sporo miejsc tam i nie czuje sie oszolomiona jego ogromem. A moze dlatego, ze za niecale 3 miesiace wyjezdzam.  Spedzilam cala sobote z R. Do poludnia byla z nami Jingjing, ale wymyslila sobie, ze odwiedzi kuzynow (w drodze powrotnej przyznala, ze byl to pretekst, bo chciala nas zostawic samych :/), wiec ja poszlam z R. do Central Parku, wieczorem zabral mnie na latino party swojego latino kolegi w latino lokalu ;). W niedziele pracowal, wiec bylysmy same, wieczorem wrocilysmy do Philly.
A poniedzialek mialam wolny. Swieto narodowe w USA - Memorial Day. Bylam w kinie na Hangover 2. Juz dawno nie widzialam tak zabawnego filmu, dla mnie lepszy od czesci pierwszej (w PL Kac Vegas). Tak wiec reasumujac - dobry, dobry weekend :)

3 komentarze:

  1. "A moze dlatego, ze za niecale 3 miesiace wyjezdzam" - czy to oznacza, że jednak wracasz do Polski... ? mam nadzieję, że chodzi tylko o zmianę rodzinki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie, to ozacza, ze mam wielka nadzieje byc daleko stad za 3 miesiace (ale wciaz w USA) ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. odezwali sie ci ludzie z Cali?:D

    OdpowiedzUsuń