piątek, 17 września 2010

feng shui w praktyce

Dzisiaj rano zawiozłam dzieciaki do ich szkół i pojechałam odstawić auto do serwisu Hondy (tzn. jechałam za hostką). Jest prawie 14 i auta wciąż nie ma chlip, chlip.... A miał być o 12 ech... Najlepsze, że zanim pojechałyśmy hostka kazała zabrać mi wszystko z auta (nawet mój odkażacz do rąk), bo podobno wszystko ukradliby lol. Nawet moją wodę w butelce (wg mojej hostki). Hameryka... ;) A z autem nic w sumie się nie działo, ale od czasu jak tutaj przyjechałam wyświetlał się komunikat przy uruchamianiu, który znikał podczas jazdy, ale w sumie lepiej niech to sprawdzą. To jest taka zemsta zza oceanu Małpy - nie powiedziała hostce, że coś jest nie tak z samochodem i jedyna moja pociacha, że hostka była na nią wściekła. Chociaż marna pociacha jednak, bo auta nie mam ja chlip, chlip...

Pochwalę się jeszcze jak przemeblowałam mój pokój. Może nie jest pięknie, ale czuję się teraz w nim o wiele lepiej. Wcześniej miałam wrażenie, że wcale nie jestem u siebie (czułam oddech Małpy niemalże lol). I bardzo źle spałam, bo tamto ustawienie łóżka totalnie nie pasowało mi. Jak w hotelu jakimś :/. Teraz jest super (dobrze, że łóżko mam na kółeczkach, bo musiałabym Młodego wynająć hehe):

3 komentarze:

  1. haha... robię co mogę lol

    OdpowiedzUsuń
  2. Trafiłam na blog całkiem przypadkiem i muszę powiedzieć, że zazdroszczę pobytu w USA!!:)) Z tego co czytałam, to mogę stwierdzić, że trafiłaś na bardzo fajną host mamę, oby było tak do końca;) Ja obecnie czekam za odzewem Host Family.Jak na razie trafiam nieciekawie ale mam nadzieje, że trafię podobnie jak Ty:) Miłego pobytu tam! Z pewnością będę czekała na kolejne wpisy:)

    OdpowiedzUsuń