Wczoraj moja hostka zaczęła wielki plan odchudzania polegający na ćwiczeniach o 6 rano i jeżdżeniu na zajęcia, na których mają ja uczyć co jeść, a czego nie. Tak, ona płaci za to kupę kasy. Tak, jest szczuplejsza ode mnie (nie żebym ja była chudzinką lol). Tak, jedyne o czym obecnie rozmawiamy w domu to kalorie, białka i węglowodany. Fajnie jest ;)
Poza tym jestem mega busy lol. Prawie całe dnie w aucie, Mała coraz częściej mnie drażni i ogólnie to już chciałabym weekendu... ech, uroki bycia nianią... hehe... ale muszę to przetrzymać, bo uwaga, uwaga.... na ferie zimowe lecimy do Meksyku (wiem, miała być Dominikana). Wczoraj oglądałam zdjęcia hotelu i full wypas się szykuje, więc będę twarda i przetrzymam hehe... Czego się nie robi dla pięknej plaży w lutym ;)
;)) hah rzecywiście warto wytrzymać :) ja pobawilam się dziś w nianie i spędzam dzień z moją mini-neighbour (1,5 roku) i obiegalam się za nią tak, że już z góry kalorie z obiadu spalilam, choć jeszcze go nie jadlam ;)) a spacer... hm.. szaro, buro, malutko sloneczka.. Ale to i tak jest jeden z cieplejszych i ladniejszych dni ostatnio.. Cierpliwosci zyczę ;)
OdpowiedzUsuńNie chcę tu być jakąś malkontentką/pesymistką, ale uważaj z tymi wspólnymi wakacjami. Znam historie co najmniej dwóch AuPairek, które zdecydowały się na zmianę rodziny zaraz po powrocie. I to nie tylko takie u których "przelała się czara goryczy", tylko dziewczyna ledwo przyjechała przed wakacjami i zaraz po powrocie poleciała do opiekunki...
OdpowiedzUsuń