poniedziałek, 25 października 2010

isn't that sweet? ;)

R. zrobił dla mnie obrazek haha... Pochwalę się więc:
Z rzeczy przyziemnych - weekend spędziłam z Karin na zakupach. To jest niesamowite, że mamy identyczny gust we wszystkim - od ciuchów począwszy na jedzeniu skończywszy. Nosimy nawet ten sam rozmiar (ciuchów i butów! lol). I mamy te same dziwactwa - jak np. słuchanie jednej ulubionej piosenki nieustannie i porzucanie jej po kilku dniach dla innej. Dosłownie miałam wrażenie, że spotkałam swojego klona (i to by było na tyle w kwestii mojej wyjątkowości chlip, chlip... ;). 
Poza tym dzisiaj przez "nasz" host dom przewaliły się tłumy ludzi - hostka usiłuje sprzedać tą norę, w której przyszło mi mieszkać, za 1 700 000 $. Powodzenia jej życzę ;). 
No i chyba lato wróciło do IL, bo dzisiaj było 28 stopni haha... A przedwczoraj 13 lol. Pogoda tutaj jest szalona (może udziela się to też tubylcom i stąd zwichrowanie mojej rodzinki haha...)

1 komentarz: