sobota, 2 października 2010

pół nocy z Rolandem ;)

Dla uspokojenia rodziny dodam, że na Skypie haha... Dziwnie jest... codziennie piszemy i wczoraj z tym Skypem wziął mnie z zaskoczenia - tylko chatowaliśmy i nagle się pyta czy pogadamy na Skypie. A ja taka nieumalowana lol. Ale stwierdziłam, że i tak widział mnie na szkoleniu bez makijażu i w mojej różowej piżamce lol (tak, byliśmy w jednym budynku nawet), więc co mam do stracenia. To był błąd. Bo on jest super, wiecie? I teraz liczę godziny kiedy znowu go zobaczę na ekranie... Ech... A póki co wybywam do Chicago z Tajlandką z mojego clustera na rejs dla operek - to będzie fun ;)

2 komentarze:

  1. aale sie ciesze :):):) doslownie, jakby to sie dzialo gdzies tu obok :) heh az sama mnie to dziwi :) Takie dobre rzeczy na moich wirtualnych oczach sie dzieje :P heheh

    Milego REJSU ;)

    judd_

    OdpowiedzUsuń