Wczoraj popołudniu miałam jak zwykle zabrać Młodego na jego football. Wyszłam parę minut przed nim, żeby wyciągnąć klamoty Małej z bagażnika i jak tylko otworzyłam drzwi od domu i spojrzałam na auto, zamarłam na widok sporej kałuży po samochodem, serce zaczęło mi bić szybko i pojawił się strach w stylu "OMG, weekend, a ja bez auta będę!!! aaaa!!!" Tak, wiem - wrażliwa jestem. I myślę o bliźnich lol. Dzwonię więc do hostki. Nie odbiera. Zostawiam wiadomość. Mija minuta. Dzwonię drugi raz (w między czasie coś (woda?? benzyna?? zastanawiam się dociekliwe ;) kapie sobie spokojnie z rury pod autem. Hostka dalej nie obiera. Napięcie rośnie. Dramaturgia wzrasta. Hostka oddzwania. Przerażona opowiadam jej o płynie pod autem, a ona spokojnie: "Używałaś klimatyzacji dzisiaj?" "Tak..." "To woda z klimatyzacji" Ufff... kryzys zażegnany. Wiedziałam, że "moje" auto nie może mnie zawieść. Nie przed weekendem lol. Nawet jeśli wg Młodego to stare (z 2004) itanie auto ;)
uwielbiam te Twoje notki haha :D padlam xD
OdpowiedzUsuńano bez samochodu ciezko - mowi Karol bez kierownicy ;)
Hahaha dobre:) Ale najważniejsze, że wyszłaś z tego cało hehe :P i nie umarłaś na zawał:P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Karolcia:)
aaa mam pytanko czy mogłabyś się odezwać do mnie na gg ?:) bo miałabym sprawę do Ciebie:) pozdrawiam Karolcia gg: 12370655
OdpowiedzUsuńKarolcia - wyślij mi zaproszenie na FB,bo GG nie używam za bardzo http://www.facebook.com/#!/profile.php?id=1011282086
OdpowiedzUsuń